Adaptacja sceniczna „Sezonu w Piekle” Rimbaud. Panoptikum w reżyserii Adama Sroki w dwudziestu sześciu odsłonach. Forma teatru realizująca ideał sztuki w rozumieniu holistycznym, w której przestrzeń, widzowie, aktorzy, światło, muzyka i rekwizyty stapiają się w jedną irracjonalną zbiorowość. Widowisko jest formą wędrówki w tunelu pomiędzy żywymi eksponatami, machinami piekielnymi, klatkami z grzesznikami, kącikami grozy. Od Kabiny samotności, po Szpital i scenę operacji, poprzez Studnie magii, Bal wisielców, Nocne czuwanie, Lunapark i Karuzelę Wszeteczności, Okrutny marsz świecidełek. Scenografia, Perpetuum mobile, kostiumy, makijaże Elżbieta Anna Sadkowski( Samek),
„Spektakl w Dramatycznym przenosi nas do wnętrza poetyckiej wyobraźni, jest próbą penetracji świata w istocie nieuchwytnego, teatralną kreacją Piekła Poety. „Sądzę, że znajduję się w piekle, więc jestem w nim”… Po zamknięciu drzwi i krótkiej chwili w przedsionku, prowadzeni przez przewodnika (Rimbauda), wędrujemy w mrocznej przestrzeni pomiędzy – no właśnie, czym są przez Elżbietę Samek zaaranżowane Miejsca? Mansjonami średniowiecznego misterium, klatkami upiornej menażerii, sprzętami z izby tortur, atrakcjami lunaparku, a może po prostu różnorodnie „umeblowanymi” zakątkami mózgu?”(Jarosław Komorowski, Goniec Teatralny)
” Cały spektakl ma formę wycieczki przez kolejne obrazy, sceny i wiersze w tytułowym piekle. Przewodnik wita nas już w przedsionku i następnie dyskretnym „proszę, proszę” zachęca do wspólnej podróży. Wraz z nieliczna grupką widzów ( na spektakl nie wpuszcza się więcej niż 30 osób) przez godzinę przemieszczamy się w niewielkiej sali teatralnej, która nagle nabrała wielkiego wymiaru. Kolejne obrazy –sceny, kolejni bohaterowie zrodzeni przez szaloną wyobraźnię poety. Zostanie w naszej pamięci „Bal wisielców” , z pewnością nie zapomnimy sinoniebieskiego „Szpitala i seansu operacji”. Raz oglądamy scenę rozhisteryzowanej miłości, patrząc nań zza plastikowych szyb , za chwilę sami znajdziemy się w tym pomieszczeniu, by zobaczyć niejako z drugiej strony,: „Okrutny marsz świecidełek” i nawet jeśli gdzieś w ferworze tej niezwykłej ekspedycji uronimy słowo, z pomocą w jego odnalezieniu przyjdzie nam zbudowany z niezwykłą sugestią obraz ( scenografia Elżbiety Samek)(…)” (Jacek Lutomski -Rzeczpospolita)